Sztuka jako objawienie

W dniach 18 października 2023 roku do 2 kwietnia 2024 roku w Fundacji Louis Vuitton w Paryżu odbyła się przekrojowa wystawa twórczości Marcusa Rothkowitza – Marka Rothko (1903-1970), na której zaprezentowano 115 obrazów artysty.
Wystawa była pierwszą retrospektywą poświęconą artyście od czasu ekspozycji zorganizowanej w Musée d’Artmoderne de la Ville de Paris w 1999 r. Do obecnej wystawy prace zostały wypożyczone z licznych międzynarodowych kolekcji prywatnych – w tym rodzinnej kolekcji artysty, a także z prestiżowych muzeów na całym świecie, m.in. National Gallery of ArtPhillips Collection w Waszyngtonie oraz Tate Gallery w Londynie. Głównym kuratorem tej gigantycznej wystawy była Suzanne Pagé – dyrektorka artystyczna Fundacji Louis Vuitton i Christopher Rothko – syn artysty oraz, m. in. Magdalena Gemra – polska kuratorka, pracująca od lat w Paryżu w wielu instytucjach kultury (obecnie w FLV właśnie), a wcześniej, m.in z Katarzyną Kozyrą czy Mirosławem Bałką. Twórczość Marka Rothko prezentowana była na wystawie chronologicznie we wszystkich ogromnych przestrzeniach Fundacji, przedstawiając rozwój artysty od prac najwcześniejszych – w tym autoportretu malarza z 1936 r. utrzymanego w tonacji brązów, przesyconych niesamowitym, wręcz profetycznym światłem – poprzez mało znane obrazy figuratywne, po dzieła abstrakcyjne, z którymi najbardziej jest kojarzony. Ekspozycję otwierały sceny intymne i miejskie pejzaże, wizje nowojorskiego metra – które dominują w twórczości Rothko w latach 30-tych XX wieku, jeszcze przed okresem inspirowanym starożytnymi mitami i surrealizmem lat 40-tych. Wystawa skonstruowana była w taki sposób, aby sukcesywnie budować narastające napięcie i oczekiwanie widza na spotkanie z ikonicznymi obrazami color field painting. Jej narracja ułożona była zatem zgodnie ze zmieniającymi się nastrojami, emocjami i malarskim poszukiwaniem malarza.

Mark Rothko odkrył swoje artystyczne powołanie stosunkowo późno, bo w latach 30-tych XX wieku, a jego wczesne prace już emanowały jakimś ponurym, depresyjnym nastrojem, charakteryzującym się melancholią, mroczną paletą, samotnymi postaciami, odseparowanymi od siebie i świata – tak przejmująco czytelnym również i w późniejszym okresie jego twórczości. Emigracja żydowskiej rodziny z Łotwy do Ameryki w latach 1910/1913, rok później śmierć ojca, pogorszenie się sytuacji finansowej rodziny, strach przed antysemityzmem, bieda i konieczność podjęcia pracy zarobkowej przez Marka
i trójkę jego rodzeństwa pozostawiło w nim na zawsze głęboki ślad – obsesję na punkcie ludzkich dramatów. Okropności I i II wojny światowej oraz Holokaustu – tak jak u wielu innych artystów w tamtym czasie – zmusiły Rothko do poszukiwania nowego języka artystycznego. I właśnie, mniej więcej około 1945 r., nastąpił u niego istotny zwrot w kierunku abstrakcji, która umożliwiła mu w pełni wyrażać tragiczny los człowieka. Twierdził bowiem, że tworzywem jego prac były dramaty, wynikające z ludzkiej tragedii
i zawsze dziwił się, że jego prace wywołują spokój.

Jedyna dopuszczalna równowaga to niepewność przed momentem katastrofy… Zawsze jestem (dlatego) zdziwiony, gdy słyszę, że moje obrazy są spokojne. Są łzą. Rodzą się w przemocy.

W kolejnych galeriach ogromnych przestrzeni ekspozycyjnych FLV otwierał się świat czystego odczucia malarskiego, prezentowany przez prace z lat 50-tych i 60- tych. Żółty, czerwony, niebieski, przebłyski bieli i ich bezkresny mglisty wymiar, wykraczający poza ludzką skalę możliwości objęcia wzrokiem całej płaszczyzny płótna.

Ogromne znaczenie ma dla mnie skala – ludzka skala.

Nawarstwiające się geometryczne kształty i ich synteza, przepełnione barwną wibracją multiformy, murale i wielkoformatowe panele w reprezentacji koloru i ich zestawień, monochromatyczne ‘idee barwy’ i niemal pozbawione koloru Black Forms – to kolejne etapy wystawy. I co raz to bardziej pogrążona w smutku paleta, wyrażającą głębokie ludzkie emocje: tragedię, ekstazę i zagładę w serii Seagram Murals.

Nie interesuje mnie nic więcej poza wyrażaniem najgłębszych ludzkich emocji.

Przejmujące uczestnictwo widza w cierpieniu i pogarszającym się stanie umysłu malarza… Czasem sporadyczny i nagły przypływ blasku, jak w serii Black on Grey – dla wielu krytyków i historyków sztuki sugerującej puste pejzaże. Wraz z tymi płótnami eksponowane były rzeźby Alberto Giacomettiego Idący człowiek z nigdy niezrealizowanego wspólnego projektu obu artystów, zainicjowanego przez UNESCO w 1967 r. – w ostatnich salach galeryjnych FLV.
Przejmujące… Głębokie, bordowe czerwienie na ziemistym harmonijnym odcieniu brązu z karminowymi podtonami obrazów Black on maroon, w których kompozycyjne podziały poziome, pionowe i kwadratowe – diametralnie zmieniające poczucie przestrzeni u widza – są, jak wysychająca gleba krajobrazu oglądanego przez coraz to ciaśniej zamykające się okna. Płótna zostały pierwotnie zamówione do restauracji Four Seasons Seagram Building w Nowym Jorku. Rothko pracował nad tą serią od 1958 do 1959 roku, zanim ostatecznie wycofał się z projektu w 1960 roku, a w 1969 roku przekazał dziewięć obrazów Seagram Murals na rzecz Tate Modern w Londynie.
W dniu ich dostawy do galerii, 25 lutego 1970 r. znaleziono martwego Marka Rothko w jego pracowni. Odosobniony po rozstaniu z drugą żoną, pogrążony w głębokiej depresji (diagnoza tętniaka), w niemocy twórczej popełnił samobójstwo.

Temat jest kluczowy i ważny jest tylko ten temat, który jest tragiczny i ponadczasowy.

Ale to chyba wszystko bardziej skomplikowane, niż się tylko wydaje…

Zaprzeczam, jakoby świat sztuki miał jakikolwiek obiektywny wygląd. świat jest taki, jaki stworzył artysta.

Zostałem malarzem, bo chciałem podnieść obraz na taki sam poziom intensywności jak muzyka i poezja.

Na możliwość zobaczenia wystawy czekałam od dawna. Nigdy nie widziałam na żywo żadnego z obrazów Marka Rothko. Zawsze jednak– jakoś podświadomie – bardzo mi było do nich blisko, choć tak naprawdę nie umiałabym racjonalnie wytłumaczyć dlaczego. Emanacja koloru, jego wartość i brzmienie, interwały zestawień, akordyka harmonii w konsonansach i dysonansie, struktura płaszczyzny barwnej i artykulacja duktu pędzla pozornie płaskiej plamy – te wartości zawsze przyciągały mnie do wizji malarskiej Marka Rothko. Wiedzę o jego twórczości czerpałam dość systematycznie z katalogów, tekstów oraz źródeł internetowych, rozbudzając swój apetyt na przyszłe doznania w realu. Mniej więcej rok przed informacją o planowanej w FLV wystawie artysty mój znakomity kolega, wspaniały kompozytor i wybitny gitarzysta, mieszkający na stałe w Anglii – Marek Pasieczny – podzielił się ze mną swoimi kompozycjami, inspirowanymi obrazami Marka Rothko. Ileż w tej muzyce było finezji, lekkości w konstruowaniu materii! Niezwykłej ekspresji tonów o niemal metafizycznych właściwościach, jak emanacja barw w obrazach Rothko. Sam malarz był głęboko przekonany, że jego obrazy muszą „mówić” same za siebie jak najmniejszą ilością słów. I przemówiły do mnie, jeszcze inaczej, jeszcze bardziej przez kompozycje Marka Pasiecznego. ‘Dotknęłam’ poszarpanych i niedookreślonych pulsujących krawędzi, ‘zajrzałam’ w głąb przez wielowarstwowość laserunkowych malatur, kładzionych miękkim pędzlem – i dłonią muzyka – dla uzyskania gładkiej powierzchni, pod którą dzieje się życie, bogactwo jego formZobaczyłam je wręcz namacalnie.

Odwiedziłam wystawę w czwartek 21.03.2024, na kilka dni przed jej zakończeniem w dniu (jak się okazało) darmowego wejścia studentów szkół artystycznych oraz rekordowej – jak do tej pory od dnia otwarcia ekspozycji – ilości odwiedzających wystawę. Rzeczywiście były tłumy! Żmudne czekanie prawie dwie godziny w kolejce, mimo rezerwacji biletów na konkretną porę. I upał. Zmęczenie i nadwątlona wrażliwość odbioru. Ale „efekt Rothko”, nie jest wyimaginowany, działa – przynajmniej na mnie. Jego obrazy mocno zaznaczyły swoją obecność w mojej pamięci, w taki sposób, że

odwracając się tyłem do obrazu, czujesz tę obecność tak, jak czujesz słońce na plecach.

Dokładnie tak, jak chciał. Wystawę dopełniała niepokojąca ścieżka dźwiękowa Maxa Richtera – brytyjskiego kompozytora zaproszonego przez FLV do skomponowania muzyki dedykowanej Markowi Rothko. Utwór Unity Fields II w pewnym momencie odtwarzany był we wszystkich przestrzeniach galerii. Sam kompozytor nazwał ją wyimaginowanym krajobrazem, przestrzenią, w której można zamieszkać.

Podobnie jak monumentalne obrazy Marka Rothko, tak i przestrzeń wystawiennicza paryskiego Muzeum Fundacji Louis Vuitton, dostarcza niezwykłych wrażeń estetycznych. Budynek projektu Franka Gehry’egoznajdujący się obok Jardin d’Acclimatation w Lasku Bulońskim, zadziwia futurystyczną bryłą i przestrzenią dachu zwieńczonego szklanymi żaglami. Z wysokości najwyższego piętra i otwartych tarasów roztacza się niesamowity widok na Paryż, między innymi na wieżowce pobliskiej dzielnicy biznesowej La Defence i wszechogarniające niebo.Budynek Fundacji otoczony jest kaskadowo opadającym strumieniem wody. Cisza i dźwięk białego szumu wodospadu, pulsującego jak sekretne życie obrazów Rothko.

Tekst, zdjęcia: Anna Śliwińska

Zobacz prace znanych artystów na aukcji sztukiTUTAJ LINK
Dołącz do FB, aby śledzić ciekawostki z życia artystówLINK DO FACEBOOKA
Zobacz prace artystów w Galerii Sztuki Quintessence LINK DO GALERII

Leave a Reply