In hoc signo vinces

Najczęstszą interpretacją tego obrazu jest ta, że niebieska postać to śmierć, w kołysce jest nowe życie, a na ścianie wisi ukrzyżowany Chrystus. Tłumacząc dalej, że człowiek, jako istota krucha od początku jest skazany na trudy życia i śmierć, która towarzyszy mu od samych narodzin. Jedynym ratunkiem na życie wieczne jest Chrystus.
Kołyska może być symbolem, marności, hiperbolą cierpienia, a litera „R” może znaczyć „rabbi” (co z hebrajskiego znaczy mistrz, nauczyciel)
Nad kołyską na ścianie widnieje napis: „In hoc signo vinces („Pod tym znakiem zwyciężysz”). Inskrypcja związana jest z postacią Konstantyna Wielkiego, który miał widzenie pod świetlistym krzyżem, przed bitwą z Maksencjuszem. Bitwa miała miejsce w 312 roku i miała zapoczątkować proces nawrócenia się cesarza na chrześcijaństwo.
Ale dla Beksińskiego, znaczyło to zupełnie coś innego…


AC74, zwany potocznie Kołyską – Zdzisław Beksiński

Zdzisław Beksiński był jednym z najbardziej znanych malarzy polskich XX wieku. Jego surrealistyczne wizje koszmarów sennych, śmierci oraz przemijania na trwałe wpisały się w polską kulturę.
Absolwent architektury na Politechnice Krakowskiej. Początkowo fotograf, potem rysownik, grafik i malarz. W swej twórczości na początku lat 60. z powodzeniem zajmował się także rzeźbą. Był członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków.
Po studiach wrócił do rodzinnego Sanoka, gdzie ożenił się w 1951 roku z Zofią Stankiewicz.
W 1958 r. urodził im się syn Tomasz.

Na przełomie lat 50. i 60. Beksiński tworzy abstrakcyjne reliefy, wykonane ze sztucznych tworzyw, blachy i drutu oraz gipsowe rzeźby i płaskorzeźby. Równocześnie powstają bardzo ekspresyjne pastele, pełne zdeformowanych, półabstrakcyjnych ludzkich postaci.

W drugiej połowie lat 50. Beksiński kojarzony jest głównie z fotografią. Zostaje członkiem Związku Polskich Artystów Fotografików i wystawia swoje prace prowokując bardzo rozbieżne opinie krytyki.
W 1959 roku na wystawie w Gliwickim Towarzystwie Fotograficznym, Beksiński zaprezentował słynną pracę „Gorsety sadysty” oraz zestaw czternastu prac bez tytułu, które powstały z inspiracji surrealistyczną fotografią. W zestawach Beksiński wykorzystał zdjęcia, ilustracje z czasopism, stare negatywy oraz reprodukcje tekstów.

W tym czasie opublikował jeden z najważniejszych tekstów na temat fotografii, jakie napisano w Polsce w XX wieku pt. „Kryzys w fotografice i perspektywy jego przezwyciężenia”.
Jego dorobek fotograficzny liczący sto kilkadziesiąt fotografii, znajduje się w Muzeum Narodowym we Wrocławiu i należy do najważniejszych osiągnięć fotografii polskiej XX wieku.

W 1960 r. Beksiński zarzuca fotografię i poświęca się malarstwu. W tym okresie jest jednym z najciekawszych polskich malarzy. Odwołuje się do poezji Rainera Marii Rilkego i treści egzystencjalnych.
Duże znacznie dla jego kariery artystycznej ma wystawa w Starej Pomarańczarni w warszawskich Łazienkach Królewskich zorganizowana przez Janusza Boguckiego w 1964 roku. Beksiński pokazuje na niej 31 obrazów, 22 rzeźby, 33 grafiki i aż 116 rysunków. Krytycy podkreślali bogactwo form, wyobraźnię i ekspresyjność sztuki Beksińskiego. Wystawa spowodowała, że artysta stał się modny i popularny, a środowisko krytyków traktowało go już jako prawdziwego, choć nadal bardzo kontrowersyjnego artystę.

W latach 70. w twórczości Beksińskiego stopniowo zmienia się tematyka. Od 1972r wyraźnie mniej jest czaszek, upiorów, rozkładających się ciał, a pojawiają się wielkie nastrojowe pejzaże pełne tajemniczych budowli i ruin porośniętych pajęczyną i trawą.
W 1977 r. rodzinny dom artysty w Sanoku przeznaczony został do rozbiórki i artysta przeprowadza się do bloku w Warszawie.

„Lubię się zgubić w tłumie, bo wtedy się nie wyróżniam i czuję się dobrze. Najchętniej mieszkałbym w Hamburgu albo w Nowym Yorku, w takim gotującym się piekielnym kotle, monstrualnym skupisku ludzi. Dla mnie jako miłośnika sztuczności, nienawidzącego dźwięków psów, małych dzieci, ptaków, większość dźwięków jakie wydaje Warszawa, a więc samochody, tramwaje, samoloty to dźwięki w zasadzie obojętne a nawet miłe dla ucha jeśli porówna się je z ciszą idealną”

Zdzisław Beksiński

Twórczość Beksińskiego z lat 80. nawiązywała do malarstwa barokowego, malarstwa XIX w. i abstrakcji, co zapoczątkowało indywidualny styl artysty przez niego samego nazwany: „fotografowaniem snów”.

W tym okresie ma już swoje duże wystawy w Kolonii w Niemczech, w Warszawie, a w 1985 roku w Paryżu. Kolejne wystawy odbyły się w Rzeszowie (1987), w BWA w Poznaniu (1988), w Paryżu (1989), w Osace w Japonii (1990), w Kołobrzegu, Słupsku, Olsztynie i w 1994 na KUL-u w Lublinie. Tutaj podczas konferencji prasowej, Beksiński zapytany o genezę twórczości, przekazywane treści i tragizm emanujący z jego obrazów – odpowiedział, że jego malarstwo wyrasta z abstrakcjonizmu, a często powtarzane interpretacje doszukujące się dramatyzmu w tragedii wojny – nie mają uzasadnienia.

“Impulsem dla powstania obrazu jest zwykle impresja. Przychodzi mi pomysł do głowy – maluję. Na moim obrazie znacznie więcej jest rzeczy zamalowanych, niż tych które widać na wierzchu. Malowanie obrazu jest dla mnie przygodą przeżywaną z pędzlem w ręku przed kawałkiem płyty pilśniowej. Może jest to jakaś walka z przemijaniem.”

Zdzisław Beksiński

W 1995 r. odbyła się wystawa w Muzeum Archidiecezji Warszawskiej.
Te prace różnią się nieco od tych, które mieliśmy okazję oglądać dotychczas. Artysta nie maluje już „pejzaży metafizycznych” które stały się przed laty jego wizytówką. W tym momencie barwy są bardziej stonowane, a na obrazach częściej pojawiają się ludzkie postacie.

Od końca lat 90. artysta tworzy także grafiki cyfrowe, wykorzystując w nich swoje zdjęcia, które poddaje obróbce komputerowej. W kwietniu 1999 r. odbywa się pierwsza wystawa fotomontaży w Galerii Sztuki Współczesnej w Gliwicach. Nie spotykają się jednak one z dużym zainteresowaniem.

W 1999 r. w wigilię Bożego Narodzenia, syn artysty – Tomasz, znany radiowy prezenter muzyczny, popełnia samobójstwo.
Po 2000 roku Beksiński ma kolejne indywidualne wystawy: w Częstochowie, w Rzeszowie, Gdańsku, Warszawie, Sanoku, Głogowie i Tarnowie.
W swoich wernisażach nigdy nie uczestniczy, ponieważ cierpi na problemy gastryczne, a wystąpienie publiczne wiążą się dla niego z potwornym stresem. Jedynie w Muzeum Historii Miasta Łodzi uczestniczy w multimedialnym spotkaniu, dzięki tele-transmisji, siedząc wygodnie w warszawskiej pracowni.
21 lutego 2005 roku Zdzisław Beksiński został zamordowany w swoim mieszkaniu na 3 dni przed swoimi 76. urodzinami.

Ciekawostki o Artyście:

  • Po maturze zdawał zarówno na architekturę, jak i na Akademię Sztuk Pięknych. Na oba kierunki się dostał, ale z woli ojca wybrał architekturę. Marzył jednak o szkole filmowej i zawodzie reżysera. Po latach stwierdził: „Nie znosiłem architektury, bo architektura to plan, projekt i nudna jak piła realizacja”
  • Na architekturze uczył się rysunku, ale nigdy nie osiągnął z tego przedmiotu więcej niż 3+. Malarstwa nigdy nie studiował, a za historią sztuki nie przepadał.
  • Artysta cierpiał na nerwicę natręctw od wcześniej młodości. Nerwice zmieniały się na przestrzeni lat, ale jedna pozostawała stała, jak mówił: „moje życie zdominowane jest przez nerwicową sraczkę, i tyle. Stąd niechęć do podróży, a już obojętnym pozostaje, czy podróż dotyczy wywózki na Syberię, czy wycieczki jachtem dookoła świata. (…) WSZYSTKO, co odrywa mnie od BAZY (jaką jest dom lub oddane do własnej dyspozycji mieszkanie), naraża mnie na swoiście uwarunkowane napięcie nerwowe”. Z tego względu starał się unikać jak najbardziej zmian, podróży, niezapowiedzianych wizyt czy nieoczekiwanych wydarzeń.
  • Artysta fotografował różne fragmenty rzeczywistości mając nadzieje, że później przydadzą mu się przy tworzeniu fotomontaży. W Polsce odbyło się pięć wystaw fotomontaży, jednak nikt nie był zainteresowany kupnem. Beksiński rozdawał za darmo dyskietki ze swoim pracami.
  • Pracownia artysty zawsze była wyposażona w system nagłaśniający muzykę. Beksiński lubił tworzyć słuchając jej bardzo głośno, co w późniejszych latach zaowocowało noszeniem aparatu słuchowego.
  • Marszand Piotr Dmochowski prowadził w Paryżu galerię i sprzedawał obrazy Beksińskiego. Pomimo zachwytów publiczności obrazami początkowo sprzedaż była niewielka do dnia gdy do galerii weszła grupa Japończyków, którzy zakupili wszystkie obrazy płacąc milion dolarów amerykańskich.

„In hoc signo vinces („Pod tym znakiem zwyciężysz”).

…”Wielu ludzi starało się zrozumieć sentencję wyrytą na ścianie, ale trzeba było znać Beksińskiego, żeby wiedzieć, że ten napis NIC nie znaczył”… – tak mówi Piotr Dmochowski marszand i przyjaciel artysty, właściciela obrazu „Kołyska”. Mówi on dalej:
…”Napis, był takim samym rekwizytem jak ptaki na murze, czy potworki łaszące się przed kołyską. Beksiński często albo umieszczał jakiś napis albo jakąś cyfrę na obrazie, bez najmniejszego znaczenia. Po prostu tak mu „pasowało”, bo dany rekwizyt podkreślał tajemniczość lub tragizm atmosfery jaką Mistrz chciał stworzyć. Innego „znaczenia” tam nie było”…

Stałe wystawy Zdzisława Beksińskiego znajdują się w Nowohuckim Centrum Kultury w Krakowie oraz w Muzeum Historycznym w Sanoku – rodzinnym mieście malarza.

Dołącz do FB, aby śledzić ciekawostki z życia artystówLINK DO FACEBOOKA
Zobacz obrazy artystów w Galerii QuintessenceLINK DO GALERII

Źródła: Fundacja Beksińskich, Culture.pl

Leave a Reply